czwartek, 19 lutego 2009

Medieval II oraz małe porządki w pokoju...

Jakbym powiedział, że cały dzień spędziłem przy jeszcze najświeższej (Empire tuż za rogiem) wersji Total Wara to bym raczej nikogo nie okłamał. Ale coś mi słabo idzie to średniowiecze, Rome był zdecydowanie łatwiejszy :P. Niby proste pokonać Francję oraz Szkocję + posiadać 15 prowincji i odblokowanie reszty nacji było by załatwione. A tak się męczę tą Anglią (a ja chce pograć Polską).
Z jakieś pół godziny temu uznałem, iż czas zrobić porządek z moimi rzeczami, bo nie mam pojęcia jak my się w trójkę zmieścimy w pokoju. Plan mi ciągle układają i we wtorek kończę o 18:30 - miło prawda? A niby dziś był tłusty czwartek (wczoraj światowy dzień kota był), ale moje rozpoczęte wczoraj choróbsko nie chce zejść ze mnie. Może jutro będę zdrowszy...

środa, 18 lutego 2009

CDAday a do tego coś mnie bierze...

Dziś jest ten jedyny dzień w miesiącu, nowiutkie CDA wylądowało w moich rączkach. Już co nieco poczytałem, ale bierze mnie jakieś choróbsko i nie mogę się skupić na czytaniu. Chyba wezmę tabletkę na noc i jutro będę jak nowy. Wczoraj bolał mnie cały dzień nadgarstek (nie mogłem grać), a dziś ból na kolejnych partiach ciała. Ach, te moje super ciało... Chciałoby się pograć, a jednak przez te bóle nie mogę, dobrze, że do oglądania Anime nie potrzebna sprawnego ciała.

wtorek, 17 lutego 2009

Testing...

Dziś mój komputer przechodził przez wiele testów graficznych. Stwierdziłem iż w wysokich detalach w nowych tytułach mam przyrost o 100%, w starszych tytułach różnica jest minimalna. Nic dodać nic ując ten radek fajny jest. Szkoda, że hamuje go z pewnością procesor. I tak w kółko kupujesz coś okazuje się, że coś daną rzecz hamuje, wymieniasz ją i wychodzi na to że kolejna część hamuje. Dziś kolega podesłał mi filmik należy to tych milusich filmików.
>>>LINK<<<
Dobranoc.

A jednak zadałem...

Hurra, yes, yes, yes! Zaliczyłem f*ing java. W końcu mogę zacząć bez wyrzutów sumienia oglądać Anime, grać na kompie i mam na to cały tydzień (a mogło być dwa, ale co tam). Indeks zdany, stypendium naukowego nie będzie. Może po następnym semestrze? Kolega z grupy wprowadził się do mojego pokoju, w tym miesiącu za pokój zapłaciłem o 35 złotych mnie niż do tej pory. W przyszłym miesiącu będzie to o 75 złotych mnie (do tej pory płaciłem 270 złotych, a teraz będę tylko 195). Wypiło się wczoraj wino zwycięstwa (Wino-Wino oczywiście). Do tego jeszcze jedna miła niespodzianka Radeon HD3850, bez problemów zmieścił się do obudowy i rozączął działalność w mym kompie. Powoli układają mi plan na przyszły semestr, zaczyna się niezbyt ciekawie poniedziałek na 7:30 Angielski. We wtorek prawdobodobnie będę miał tylko W-F i wykład. Mam nadzieję, że ułożą jakoś sensownie ten plan (jeden dzień wolnego przynajmiej). A teraz wybaczcie czas obejrzyć jakiś film.

niedziela, 15 lutego 2009

Nie zaliczę...

Ja nie mogę, nie zaliczę jutro javy, nie ma szans. Czytam to wszystko i wciąż nic nie rozumiem. Dlaczego tak jest? W nocy spać nie mogłem bo w czasie gdy zasypiałem ktoś się w akademiku napierdolił i zaczął rozrabiać, także dzisiejsza wizyta w łazience do najmilszych nie należała - burdel jakich mało. To jeszcze w nocy miałem coś co niektórzy nazwali by koszmarem. Sen dziwny tak jak ja, coś o mnie, wężach oraz małpach. Byłem ostatnim człowiekiem na ziemi (a bynajmniej inni ludzie we śnie nie występowali) i zacząłem żyć na zasadach dżungli. Do tego należałem do jakiegoś stada. A obudziłem się w momencie gdy miałem walczyć (tak ja i walka) z jakąś krwiożerczą małpą (nawet węże nie były w stanie jej zabić - a tych bał się cały las). Już szykuję się do ataku, a ta małpa mnie znienacka i wybudziłem się jak na wszystkich filmach (duże oczy, ale bez krzyku). Potem wróciłem do snu i spałem do dziewiątej. Wczoraj wieczorem obejrzałem sobie 14-sty odcinek 5-tego sezonu CSI:NY, może dlatego miałem ten koszmaro-sen. Na pocieszenie dzisiejszego dnia puszczam sobie co jakiś czas ten utwór.
Cudowny, prawda? Napełnia mnie on optymizmem, ale jutro i tak javy nie zaliczę. Nie ma szans.

sobota, 14 lutego 2009

Rezygnazja z motta miesiąca i pier*na JAVA.

Na początku istnienia tego bloga chciałem mu nadać wyjątkowy charakter, co miesiąc zmieniałem motto czyli opis bloga. Ale przez ostatni czas uznałem, iż prowadzenie bloga w takiej formie nie ma w ogóle sensu. Niestety sesji nie skończyłem 9 lutego jak planowałem, a jak będę miał szczęście to ukończę 16. Dlaczego? To pytanie zadaje sobie już od prawie tygodnia. I do tej pory nie odnalazłem dobrej odpowiedzi. Można powiedzieć, że się nie uczyłem - ale jakbym się tej pie*ej JAVY nie uczył to bym miał problem z zaliczeniem laborek, prawda? Czyli musiałem się jej uczyć by laboratorium zdać na 4. Egzamin miał być formalnością, formalnie wpisano mi dwa. A zapowiadał się cudowny tydzień. Choć mijający tydzień miał kilka plusów. Obejrzałem jedno z z najlepszych Anime w moim życiu GTO. Chciałbym mieć takiego nauczyciela jakim w tym Anime był Onizuka. Obejrzałem pełnometrażowych Włatców Móch (na pierwszym seansie o 00:01) oraz zjadłem dziś dobry obiadek :-). Ale najważniejszy minus tego tygodnia nie pozwalał mi wyjść na plus w tym tygodniu. Dlatego mam nadzieję, że 16 zaliczę fucking java i będę mógł w końcu wypić winko zwycięstwa czyli Wino-Wino oczywiście. Nienawidzę walentynek (jak zwykle samotny), ale mam coś dla was: