piątek, 19 grudnia 2008

Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis siódmy.

To prawdopodobnie ostatni wpis w tym roku, następny będzie na 100% w styczniu. Chyba, że wydarzy się cud i będę miał internet w domu. Ale w cuda nie należy wierzyć. W każdym razie wesołych świąt oraz szczęśliwego nowego 2k9 roku.
Zastawiam się czy wszystko, co niezbędne spakowałem. Czy wszystkie niezbędne programy do odrobienia zadań są już na dysku. Co mi zostało do zrobienia? Chyba tylko włożyć buty, wyrzucić śmieci, wyciągnąć dysk, założyć gumkę na włosy, spakować kapcie do torby, ubrać kurtę założyć rękawiczki. Zamknąć pokój poczekać na ósemkę, kupić bilet i wsiąść do pociągu. I cieszyć się rodzinnymi świętami.
To w sumie tyle na ten czas. Na zakończenie pełna piosenka z openingu Lucky Stara:

Cudowny remix:

I 18 razy „Good Job”:

Do zobaczenia w nowym roku.

wtorek, 16 grudnia 2008

Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis szósty.

Heh, tak sobie czasem myślę, czy nie jestem trochę pojebany. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pierwszy pojebało mi się w 6 klasie podstawówki, wtedy to postanowiłem zostać informatykiem. A potem moje pojebstwo było coraz głębsze. Gdy wszyscy normalni ludzie zaczęli spotykać się z dziewczynami, ja siedziałem przy kompie, gdy wszyscy pili ja siedziałem przed kompem, gdy wszyscy się uczyli, ja siedziałem przed kompem. Z czasem komputer przestał być rodzaju męskiego, stał (a może stała) się rodzaju żeńskiego. O nikogo jeszcze tak nie dbałem jak o moje komputery. Właśnie komputery. Jeżeli komputer=dziewczyna, to ja często rzucałem dziewczyny (i na tym zarabiałem!), wysyłałem je na operacje plastyczne itp. Moje pojebstwo trwa dalej... obecny komputer (aka Konata – jak komputer dostaje imię, to chyba coś znaczy) niedługo dostanie super kartę dźwiękową, a w maju/czerwcu kartę nową kartę graficzną (obecna już nie wyrabia za bardzo). A co dalej pewnie wymiana płyty głównej, procka oraz pamięci ram (na DDR3) i dysku twardego lub nowego napędu DVD (obecny ma już 2 lata – czas mieć coś z gwarancją!). I tak kółko się zamyka. I tak właśnie się zastawiam, gdzie tu miejsce na dziewczynę (z krwi i kości)? No właśnie nie ma – niestety. Wybrałem drogę samotnika i coraz bardziej tego żałuję. Tylko ja wiem, ile bym dał, by mieć dziewczynę.
Mam nadzieję czytelniku/czytelniczko (jeżeli ktoś to w ogóle czyta!), że będziesz mnie wspierał(a).

sobota, 13 grudnia 2008

Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis piąty.

Tak się zastanawiałem, co się stanie jak wpisze swoje imię oraz nazwisko w googlach. Okazało się, że na pierwszym miejscu jest ten blog :), dalej konto na naszej-klasie, last.fm oraz in4.pl. A po wybraniu grafik, wyskakuje moje zdjęcie główne z n-k.. W sumie mogłem się tego spodziewać i pomyśleć, że kiedy, gdy wpisywał swoje imię oraz nazwisko nic nie wyskakiwało. Czy stanę się dzięki temu bardziej popularny, to nie wiem. Grunt, że ja jako JA w internecie istnieje, i zostawiam własny ślad. Moja ksywka także zostawia ślad na świecie. Jest dobrze, być może kiedyś osoba oglądająca Lucky Stara na kreskowki.fani.pl zobaczy moją ksywę i zastanowi się, kto to jest ten WINOr_MZT :). Dzięki internetowi będę żyć wiecznie :)

Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis czwarty.

Czas leczy rany, chyba nie w Polsce. Ja ludzi nie rozumiem, czemu ciągle przypominają sobie o stanie wojennym? Który został dokładnie 27 lat temu? Dajcie spokój co rok to samo. Czy nasz naród nie może o tym zapomnieć? Kolejne fakty nt stanu wojennego, a gdzie one były przez te blisko 20 lat „wolnej” Polski? Ludzie zapomnijcie o tym, co było kiedyś! Czas spojrzeć na to, co jest dzisiaj! I to tyle na teraz.

piątek, 12 grudnia 2008

Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis trzeci.

Heh, tak sobie siedzę i zastanawiam się co porobić... jak co jakiś czas przyszła do mnie melancholia - to samo co zwykle, jestem sam jak przejściówka USB - PS/2 na moim biurko :P. Powoli kończy się kolejny rok, w którym w moim życiu prywatnym nic się nie zmienia. Co roku (od kilku) lat postanawiam sobie znaleźć dziewczynę. Plany planami, a życie życiem. Mam plan na nowy rok i raczej się z niego nie wycofam... zetnę włosy / lub coś z nich zrobię. Myślę, że pierwsza opcja jest bardziej możliwa. Tyle lat z długimi włosami – oj to będzie z 5 (w tym wliczam zrobienie sobie prawie 2 lata temu dredów i ich czerwcowe ścięcie...). Zastawiam się czy artystyczny nie ład przejdzie :P, taki, jaki miałem za czasów mojej młodości (ta stary jestem 20 lat 6 miesięcy 1 jeden dzień).
Czemu mam problemy z dziewczynami (nie potrafię mówić do nich) mam 2 terie:
1. Strata jednego jądra - wypadek na rowerze (i moja głupota). Stąd wychodzi mój wstyd do dziewczyn, bo jakbym jakaś miał zapewne (na 50%) to wcześniej czy później musiałby się stać. I co wtedy by się działo, nie chcę wiedzieć. Czy się boję? Tak boję się!
2. Gdy byłem mały (poniżej 5 lat!) można rzec, że posiadałem dziewczynę (a przynajmniej bliską koleżankę), niesyty moja przeprowadzka wszystko zmieniła, od tego momentu widzieliśmy się tylko raz! I to w wieku, w którym chłopaki nie rozmawiają z dziewczynami – tak pierwsze lata podstawówki. Pamiętam jej imię (oraz miejsce jej zamieszkania – o ile go nie zmieniła) i nic więcej... Nie wiem czy składaliśmy sobie kiedyś jakąś obietnicę (po obejrzeniu pierwszy raz Love Hina, zastanowiłem się nad tym!), oby nie. Gdyż nie wiem czy by mi dziś, wybaczyła jakbym, miał inną, a obietnica by istniała!
Dobra starczy tych smutków jeżeli ktoś czyta tego bloga niech zajrzy na: http://www.myspace.com/derdianspace.

sobota, 6 grudnia 2008

Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis drugi.

Jestem dziwną osobą, w ciągu tygodnia po prawie pół roku wróciłem do Trackmanii. O ile pamięć mnie nie myli, mój ówczesny ranking wynosił 250000. A po pół roku aż ~330000 na ponad 1800000 zarejestrowanych użytkowników mogę w zasadzie powiedzieć, że przez pół roku dużo nie straciłem. Po 3 dniach ponownego grania mój ranking wynosi ~197000, a co najlepsze w ciągu tych 3 dni od powrotu uzyskałem więcej punktów niż grając przez 2-3 tygodnie pół roku temu. Obecnie mam coś koło 11000 punktów, 4 dni temu 4700pk. Zdziwiła mnie jeszcze jedna sprawa, mianowicie poziom graczy, myślałem, że będę lądował u dołu stawki, a jednak przeważnie ląduje w okolicach 16 miejsca, co na rozgrywkę ~50-70 graczy jest bardzo dobrym wynikiem, a ludzie wyprzedzający mnie mają tylko lepszy ranking niż ja! Bo blisko roku odpaliłem na dłużej OpenTTD, czyli otwartego Transport Tycoona Deluxe, ech szybki update z wersji 0.6.1 do 0.6.3 (co jakiś czas ściągałem nowsze wersie, ale w OTTD nie grałem). Niestety, gdy tak sobie grałem, serwer gry padł (a grałem po sieci – gdyż jest ciekawiej). A szło mi tak dobrze :(... Ogólnie dnia nie straciłem, ale mogłem zawsze spożytkować go lepiej...

piątek, 5 grudnia 2008

Motto na ten miesiąc brzmi: Grudzień – czyli to samo każdego roku – wpis pierwszy.

Nim się obejrzałem, nadszedł grudzień, miesiąc przez dużą część populacji uwielbiany. A powodów do jego uwielbienia jest klika. Po pierwsze jutrzejsze Mikołajki, czyli przedsmak Świąt Bożego Narodzenia (z punktu widzenia prezentów), dalej wpisane chwilę wcześniej święta i weekend, który się szykuje. Lub jak kto woli okres świąteczny - według moich wyliczeń trwa on od 19-21 grudnia do 2-5 stycznia! A w czasie okresu świątecznego oczywiście sylwester, a chwile po 24 Nowy Rok (choć ten oczywiście jest w styczniu). Jak na jeden miesiąc dość duża ilość dni wolnych, oby nasza gospodarka to udźwignęła. Hej!

niedziela, 30 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba – wpis siódmy.

Heh, ale ten czas szybko mija. Jutro (które będzie za niecałe 2 godziny) będzie nowy miesiąc – ostatni w tym roku. Ten weekend postanowiłem spędzić w „domu” - bardziej pasuje określenie miejsce stałego zameldowania. Także dzisiaj wróciłem do akademika. Myślałem, że się wyśpię przez ten weekend w lesie, ale nic z tego. Młodsze rodzeństwo nie daje mi szans na zaśnięcie, oj nie. Mogę więc napisać, że ten miesiąc należał do tych nieprzespanych, może w grudniu będzie lepiej, kto wie?

sobota, 22 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba – wpis szósty.

AVE!
Oj, już prawie tydzień minął od ostatniego wpisu – czas coś skrobnąć – pomyślałem dziś koło 15. Przez ostatni tydzień trochę się działo. Najważniejszą sprawą będzie zakup głośników. Przez prawię rok, korzystałem z głośników wbudowanych w monitor – zapomniałem, jak brzmi bas. Akurat zakup głośników zbiegł się z pobraniem najnowszego albumu zespołu Disturbed a oto teledysk tytułowego utworu:

Dziś utworzyłem konto na chomikuj.pl, oto >>>LINK<<< zapraszam :). A tak poza tym to życie mi jakoś powoli leci – za tydzień będę w domu i sobie podjem. Ale to będzie dopiero za tydzień. Przez najbliższy tydzień będę musiał przeżyć za 40 złotych, ech życie...
Dajcie mi spać...

niedziela, 16 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba – wpis piąty.

Hejka!
Na początek zachęcam do obejrzenia poniższego filmiku:

No początek należy się wielki szacunek dla ludzi, którzy robią podobne filmiki. Choć „filmik” traw tylko półtorej minuty, to znając życie osoba go robiąca, spędziła przy nim z dzień lub dwa, a może i więcej! Ja nigdy nie miałem talentu, to takich rzeczy, więc podziwiam takich ludzi. Pamiętacie, jak zachwalałem anime pod tytułem Death Note? Przydałoby się wytłumaczyć, o co tam chodzi. Po krotce najlepszy uczeń w Japonii odnajduje na podwórku szkolnym tytułowy „Notatnik Śmierci”. Chłopak na początku nie dowierzał, iż takowe coś może w ogóle istnieć. Ale na wszelki wypadek wziął DN do swojego domu. W czasie oglądania wiadomości usłyszał o „terroryście”, który przetrzymuje 8 osób w tym dzieci w jakimś przedszkolu. Zgodnie ze wskazówkami instrukcji DN wpisuje imię oraz nazwisko podejrzanej osoby, jednocześnie musi pamiętać, jak wygląda twarz danej osoby (aby nie wystąpiła pomyłka i śmierć nie zabrała niewłaściwej osoby). Śmierć – po niepodaniu przyczyny zawał serca – następuje po 40 sekundach. I rzeczywiście osoba, którą wpisał, umiera po 40 sekundach. Lecz Righto (trzymam się polskiego tłumaczenia imienia, z którym oglądałem anime) wciąż nie dowierza, iż on zabił przez wpisanie człowieka. Młodzieniec powstawania przejść się z notatnikiem po mieście po zmroku. Przed sklepem pewna grupka osób zaczepia pewną damę w widomym celu, jedna z osób podaje swoje personalia. Righto powstawania jeszcze raz przetestować notatnik, wpisuje personalia osoby, tym razem podaję przyczynę zgonu – wypadek drogowy. 40 sekund po wpisaniu, zaczepialski ginie pod kołami ciężarówki – motor kontra ciężarówka. W tym momencie chłopak uwierzył w moc notatnika i postanawia zmienić świat na lepsze a samemu zostać Bogiem. Anime ma 37 odcinków (z czego opisałem pół pierwszego odcinka!), do tej pory powstały dwa pełnometrażowe filmy – pierwszy trwa 2 godziny 10 minut, drugi tylko godzinę i 30 parę minut. Polecam każdemu obejrzenie tego anime, a jeżeli ktoś ma możliwość także przeczytanie mangi. Polecam! I jeszcze jeden filmik tym razem nawiązujący do Death Note (niestety, aby wiedzieć, o co chodzi, należy obejrzeć anime).

Życzę miłych snów.

piątek, 14 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba – wpis czwarty.

Pierwszy raz dałem anime dychę na myanimelist.net, nad tą oceną zastanawiałem się z dobre 10-15 minut po zakończeniu ostatniego odcinku Death Note. Przed ostatnim odcinkiem powiedziałem sobie, jeżeli Lighto(suby angielskie)/Righto(suby polskie) aka Kira zwycięży dam anime od razu 10 w innym przypadku jedynie 9. Niestety Kira przegrał, dlatego długo zastanawiałem się czy ocena wystawiana tylko na podstawie ostatniego odcinka będzie dobrze uzasadniona (dla mojego poczucia sprawiedliwości). Przez te 10-15 minut jakby ktoś mnie obserwował z zewnątrz, powiedziałby wariat. Tak! Byłem przez te kilkanaście minut wariatem! Takiego olśnienia dawno nie miałem! Przez mój umysł przeszło tyle myśli, na tyle instrukcji warunkowych „if” musiałem przejść, żeby w końcu dojść do idealnego rozwiązania, którym była dycha dla Death Note. Teraz pamiętam tylko jeden „if” mianowicie: czy pobiłem swój rekord w ilości obejrzanych odcinków jednego anime w ciągu dnia. Odpowiedź była pozytywna, dotychczasowym moim rekordem było 12-15 odcinków w ciągu dnia, wczoraj ustanowiłem mój nowy prywatny rekord 23 odcinki. Żeby wszystkim nieuświadomionym uświadomić, ile to jest 23 odcinki anime napiszę krótko 23 odcinki * 22 minuty na każdy (zwykle nie oglądam endingu do końca) = 506 minut, czyli prawie 8 i pół godziny! Szmat czasu dokładnie tyle ile dziś w nocy spałem – jakieś dziwne powiązanie, czy zbieg okoliczności? Oki dość ciężkich tematów na dziś coś na pocieszenie:

PS. Zastanawiam się czy podświadomie nie podwyższyłem oceny Death Note (o punkt) ze względu, że Misa-chan mówi głosem Ayi Hirano.

czwartek, 13 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba - wpis trzeci.

AVE Ludziska!
Ile czasu zwykle potrzebujesz czytelniku, by wstać z wyrka? Jak często zdarza się tobie przestawiać budzik jeszcze na te 5-10 minut? Ja zwykle problemu z natychmiastowym (powiedzmy) wstaniem problemu nie mam, czasem zdarzy mi się odłożyć pobudkę o te 5-10 minut, ale zwykle (jak napisałem wcześniej) jako takiego problemu nie mam. Odpowiedź jest bardzo prosta: śpię te ~8 godzin dziennie (nocnie) i to mi wystarcza. Dobra, ale nie o tym miał być dzisiejszy wpis...
Death Note kto oglądał, ten wie, o co mi chodzi. Jedno z najlepszych anime, które w życiu oglądałem. Anime ma 37 odcinków, z czego obejrzałem w przeciągu półtora dnia 27 – jutro skończę. Pierwszy „raz” ze wciągającym anime miałem w pierwszej klasie liceum. Jakby nie patrzeć już dość dużo wody w Wiśle upłynęło od tego czasu. Wtedy oglądałem NGE – klasyk, klasyków swoją drogą. Dobra, nie mam chęci, by pisać dalej... Death Note czeka... Poniżej filmik z drugiego openingu Death Note.

wtorek, 11 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba - wpis drugi

Ciągle nie rozumiem tego systemu, znaczy się snu. Bo jak to jest, że jednego dnia mam fajne (zdrowe) sny, a drugiego same koszmary? Teoretycznie, jeżeli pójdzie się spać w tych samych warunkach, to sny powinny być takie same, prawda? A tu nici z tego przed pójściem spać upewniłem się, że poduszka idealnie pasuje do głowy, wszystko jest przykryte należycie i takie tam. A tu znikąd nagle są jakieś koszmary i pobudka w środku nocy, nic do takiej pobudki bym nie miał, ale jest strasznie cicho jak na warunki akademickie. A powód, dla którego moje ciało uznało, że czas się obudzić wcale nie był koszmar tylko chęć wypicia czegoś, rozumiecie z tego coś, bo ja nie! Ostatni koszmar, jeżeli można go tak nazwać nie był straszny tylko dziwny. Jadę sobie samochodem a on się zmniejsza i w pewnym momencie auto nie istnieje, a ja jestem na zewnątrz, rozumiecie coś z tego? To było straszne i dziwne jednocześnie, a chwile potem moje ciało uznało, że chce mi się pić. Co prawda miałem problemy z zaśnięciem:

Lecz czy problemy z zaśnięciem oznaczają koszmary w nocy, przecież te dwa stany nie powinny mieć nic ze sobą wspólnego. Mam tylko nadzieję, że dziś będę normalnie spał, w końcu jutro poniedziałek – według organizacji roku akademickiego na rok akademicki 2008/2009. Ludzie pozwólcie mi spać...

poniedziałek, 10 listopada 2008

Motto na ten miesiąc brzmi: By spać tyle, ile trzeba - wpis pierwszy.

Gdy tworzyłem tego bloga, zastanawiałem się jak go urozmaicić. Wpadłem na genialny pomysł! Każdy miesiąc będzie posiadał własne motto. W tym miesiącu myślą przewodnią będzie: „By spać tyle, ile trzeba”.
Wszystko zaczęło się od zmiany czasu z letniego na środkowoeuropejski – problemy z zarządzaniem czasu. O ile we wcześniejszych latach takowego problemu nie miałem, o tyle w tym roku mam. Bo jak wytłumaczyć fakt, że czuje się śpiący o godzinie 19 lub nawet 18! I spokojnie o tych godzinach mógłbym pójść spać. Na całe szczęście rytm życiowy podtrzymuje akademik, a w zasadzie ludzie, którzy w nim mieszkają. Bo ktoś zrobi imprezę, dzięki której przez jakiś czas jest dość głośno. Albo ktoś przyjdzie coś wydrukować, gdyż posiadam punkt Druk/Ksero/Skan. Ale to pomaga na krótko, w końcu, i tak sen zwycięży i pójdę spać o godzinie, w której „normalni” ludzie zaczynają żyć (pomiędzy 21 a 23). Wczoraj to kompletnie przesadziłem ze snem, obudziłem się o 9, co dla mnie jest nienormalną godziną, gdyż zwykle o 8 już jestem na nogach, a poszedłem spać o normalniej dla mnie godzinie 23, czyli jak by nie patrzeć, spałem 10 godzin. Ale to jeszcze nic godzina 17:30 a ja jestem zmęczony, więc położyłem się i spałem tak do wpół do 21:30. Nie no, jak dla mnie zdecydowanie za dużo wczoraj spałem, przez co nie mogłem później zasnąć – udało się dopiero o 2 w nocy. Dziś obudziłem się kilka minut po ósmej – czyli jak dla mnie o normalnej godzinie, a najlepsze było to, że czułem się wyspany! Naprawdę sen jest dziwnym zjawiskiem, bo jak to jest, że śpiąc tylko 6 godzin, jestem bardziej wyspany niż gdy śpię 10 godzin! Na to pytanie może odpowiedzieć tylko Kuroi-senesei z Lucky Stara.

Także życzę wszystkim ciekawych rozmyśleń na temat snu – i jeszcze jeden filmik z YouTube – dla mnie piosenka numero uno listopada bieżącego roku. AMVka oczywiście z Lucky Stara.

Wspomienia ze starego bloga

Heh, to mój drugi blog, pierwszy usunąłem – a po co ma zaśmiecać serwer :), ale macie tu kilka notek (fragmentów) ze starego bloga. Zacznijmy więc od początku:

14.11.2006

„Obudziłem się jak zwykle w moim pokoju w internacie. Spojrzałem jak zwykle na ścianę w kolorze pisaku pustyni? Nie pomarańczowego, nie... teraz to się mówi Orange... Spojrzałem w okno, mój komputer był jak zwykle włączony. Spojrzałem na niego, na obudowie był syf... czasopism. Popatrzałem na moje krzesło, na nim też syf... ubrań. Monitor był wyłączony. Moja głowa powoli się przewracała w stronę szafek, na jednej szafie widzę puszki po col, fancie itp. ścierw. Za puszkami jest torba na obudowy. Torba jest firmy ModeCom. Obok torby jest pudełko po głośnikach mojego qmpla. Na drugiej szafce jest syf, jeszcze jednego kolegi, syf, syf, syf... Na trzeciej szafie pudło qmpla, syfu nie widać, przed trzecią szafą jest łóżko kolegi syf na nim jak zwykle. Obróciłem się do ściany, przy ścianie zobaczyłem jak zwykle pudełko po grafie X1600Pro ASUS-a niezwykle wydajna grafa. Na pudełko stoi głośnik. W nocy leciała dobra muzyka, rock i metal. Wstałem koło 10 z łóżka. Poszedłem do sklepu komputerowego. Siedzę teraz w tym sklepie ściągam pliki. Sobota okrutny dzień jak się zostaje się w internacie, trzeba kupić sobie jedzenie, wydać pieniądze. Masakra... Do tego jestem sam jak palec na tym świecie, przydałaby się dziewczyna, niestety jestem strasznie zamknięty w sobie. Czuje się niepotrzebny, zwłaszcza jak się widzi ludzi, którzy są ze sobą. [...] Wrócę do internatu, obejrzę jakieś anime. Jakoś sobotę uda mi się przeżyć. Masakra...”

Komentarz po latach: Ogólnie można powiedzieć, że niby syf w pokoju 118 zawsze był. Ale jednak to nie prawda, podłogę w porównaniu do innych pokoi zawsze mieliśmy czystą :). A i do syfu dało się przyzwyczaić. Torby firmy ModeCom już nie ma – rozwaliła się, obecnie mieszkam w akademiku, także mam syf w pokoju, ale to już inna historia. X1600Pro wydajne, tja... nie zapominajmy, że wpis był z października 2006 roku a grafę kupiłem we wrześniu – wtedy była warta swojej ceny ~300 złotych, dziś za 50 złotych jak bym ją sprzedał - byłoby dobrze :P

21.11.2006

Jak każdy człowiek, który ma jakieś wady w pisaniu, zgłosiłem się do PPP, przeprowadzono na mnie badania i stwierdzono, że mam dysgrafię i dysortografię. Od poradni dostaje się dwa w jednym. Opinię Psychologa i Pedagoga. Psycholog stwierdza, że człowiek jest taki i taki, natomiast pedagog wypisuje, jakie ma się problemy w moim przypadku z pisaniem. Opinię oczywiście dostarczyłem do szkoły. Teraz już wiem, że będzie lepiej... maturę zdam, a mogłem nie zdać z powodu dysgrafii... Masakra. Dobra czas się brać do nauki ;) Matura już w Maju. Wracając do opinii, dowiedziałem się o sobie wielu rzeczy, przynajmniej wiem, jakim jestem człowiekiem, jakby każdy się zbadał to byśmy byli zdrowym społeczeństwem. Na Bank ;) MASAKRA!”

Komentarz po latach: Człowiek specjalnie się męczył, by mieć opinię, która, i tak na studiach jest niewiele warta, przynajmniej na maturze mogłem pisać moim pismem.

Trzeci komputer, trzeci rok w internacie. Mój pierwszy komputer zdołał tylko ze mną przyjechać. Był tam Celeron 466, 128MB ram, dysk 8GB, nVidia Riva TNT2 M64, cd-rom x 40. Po roku ze starego kompa odstał się tylko dysk 8GB. W ciągu roku zmieniłem wszystko. AMD Spemron 2200+ na Socket A, 256MB, zintegrowana grafika, combo. Nadszedł kolejny rok szkolny, już w listopadzie kupiłem ATI RADEON 9550, dodatkowe 256MB, dysk 250GB, głośniki i inne rzeczy. Podczas ostatnich wakacji pracowałem, znowu zmieniłem kompa AMD Sempron 2800+ na AM2, 512 MB, zintegrowana grafika GeForce 6100. We wrześniu dokupiłem nowy zasilacz i ATI RADEON X1600Pro. Podsumowując, pierwszy komputer przyjechał do Zielonej, drugi dwa razy przyjechał i dwa razy wrócił, drugi raz w częściach (procek, grafa, płyta główna, ram). A ostatni jak na razie to tylko przyjechał (mamy dopiero październik). Z części do najczęściej wjeżdżał i wyjeżdżał dysk 8GB i napęd Combo (2/2). Do tej pory nie wyjechała grafika X1600 i zasilacz. Trzy lata a w sprzęcie komputerowym przeżyłem chyba ze 7-8 lat. W samych kartach grafiki 6 pokoleń, DX 6.x (nVidia Riva TNT2), DX 7.x(zintegrowana pierwsza grafika), DX 8.x, DX 9.0, DX 9.0b(ATI Radeon 9500), DX 9.0c (nVida GeForce 6100, ATI Radeon x1600Pro). MASAKRA!”

Komentarz po latach: Dziś mam nowy konfig, ale poczciwy dysk 250GB cały czas w nim jest. Jeżeli kogoś to interesuje, to podaje konfig: AMD ATHLON X2 4800+, 2GB RAM, 250 i 500 GB WDC, Nagrywarka DVD z lightscriblem, zasilacz Pentagrama 620W oraz AMD Radeon HD2600XT GDDR 3 256MB.

Jeszcze był jeden wpis z tego dnia, ale wolę o nim nie wspominać...

28.11.2006

„Wszystko zaczęło się 20 października 2006 roku, kiedy to powiesiła się 14 letnia Ania. A czemu się powiesiła? Podobno chłopaki zabawiali się nią, gdy nauczycielki nie było przez 20 minut. Udawali, że ją gwałcą i takie tam. Po tym incydencie nikt nic nie mówił, podobna tylko koleżanka Ani, płakała na lekcji i mówiła, że chłopaki zrobili Ani krzywdę. Najdziwniejsze jest to, że nikt się nie przeciwstawił tym chłopakom. Jakby nie patrzeć działo się to na lekcji ewentualnie przerwie? Czy ci wszyscy koledzy i koleżanki Ani tylko się przyglądali. Może sprawiało im to przyjemność? Oto jak mógł wyglądać tekst dwóch widzów płci męskiej:
Patrz gwałt na żywca, nigdy takiego czegoś nie widziałem.
Ja też.
Prawie jak na tym pornolu co go wczoraj oglądałem.
Zaraz Ania będzie szczęśliwa.
Zwalmy sobie konia? Co ty na to?
Dobra, podnieca mnie to...
Brutalny tekst? Może... ale kto wie co się teraz dzieje w głowach 14 letnich chłopaków. Przedstawiłem punkt wiedzenia chłopaków. Teraz na dziewczyny, też nie były lepsze:
Co oni robią Ani.
Nie wiem, lepiej siedźmy cicho, po też będą nam to robić.
Masz rację. (po chwili)
A może zawołać pomoc.
Siedź cicho, jakby co to nic nie wiemy! (po chwili)
A może jednak?
Chłopaki cię złapią i zbiją albo coś jeszcze innego.
Po czym nastąpił cichy płacz obu dziewczyn. Zastanawiam się gdzie byli prawdziwi mężczyźni, którzy by się tym debilom, tak debilom. Przeciwstawili, jeszcze trochę pamiętam, jak się miało 14 lat i co w głowie się głównie miało. Ale ktoś mógł się temu przeciwstawić. Ja pierdolę, rozumiem bitwy między chłopakami, między dziewczynami trochę mniej. Ale takiego czegoś nie rozumiem? A czemu jej to zrobili, bo podobno jeden z tych gwałcących chłopaków chciał z nią chodzić, ale ona mu odmówiła, to miała być zemsta. Mijają kolejne dni, o samobójstwie dowiaduję się z Czwartkowego Metra. A na piątek na godzinę 11 nasz najbardziej lubiany minister Roman G. zarządził minutę ciszy lub apele we wszystkich szkołach. Aby upamiętnić Anię. Genialny pomysł? Ale czy każde samobójstwo ucznia będziemy tak obchodzić. Wątpię, jak powiedział kiedyś towarzysz Józef Stalin: Śmierć jednostki to tragedia, śmierć milionów to tylko statystyka. O kolejnych ludziach się nie dowiemy... nie będzie uroczystości, nic nie będzie. Zostaną tylko łzy rodziców, sióstr, braci i reszty rodziny. Co się stanie z chłopakami? Właściwie nic, trafią do poprawczaka, odsiedzą tam do ukończenia 18 roku życia karę. I wrócą na wolność. Trzeba zmienić prawo. Za takie coś powinna być kara śmierci, oko za oko, ząb za ząb. Z mojego punktu widzenia ci chłopaki powinni żyć w przekonaniu, że po ukończeniu osiemnastki dostaną kulkę w łeb. Niestety szanowna Unia Europejska zabrania kary śmierci. Ale kto powiedział, że ta kara ma się odbyć w Polsce? Może by tak do Chin? Umowa partnerska? Zmienić prawo UE jak najszybciej. Bo inaczej będzie MASAKRA.”

Komentarz po latach: Nic dodać nic ując... może z karą śmierci to przesadziłem, ale dożywocie (od razu po poprawczaku) wystarczyłoby.

21.01.2008 – Tak oczy cię nie mylą, długo nie miałem wpisów....

Maturę napisałem dobrze, złożyłem papiery na UZ. Jestem tydzień przed sesją i co wiem? Wiem, że na studenta się nie nadaję. Jebana Fizyka, Algebra i Analiza (z 2 ostatnich chyba uda mi się zdać). Jestem sobą rozczarowany, gdzie podział się ten "szczęśliwy dzieciak" przed 7-8 lat? Ja się pytam gdzie? Czy nasza kochana polska edukacja mnie zjechała, czy co? Dlaczego przez 12-13 lat nauki ogólnie matma dobrze mi szła, a tu nagle Algebra i Analiza nie idzie? Czy ja naprawdę już zgłupiałem? Kim ja jestem? Straciłem już cierpliwość, głupio będzie przyjechać do domu i powiedzieć, przykro mi Mamo, Tato nie nadaję się na studia. Nawet nie chce mi się pic. Tak źle się czuję. Kurewskie życie, nic dodać nic ująć.”

Komentarz: Na szczęście zdałem i pierwszą i drugą sesję miejmy nadzieję, że trzecią oraz kolejną uda mi się zdać.