wtorek, 11 listopada 2008

By spać tyle, ile trzeba - wpis drugi

Ciągle nie rozumiem tego systemu, znaczy się snu. Bo jak to jest, że jednego dnia mam fajne (zdrowe) sny, a drugiego same koszmary? Teoretycznie, jeżeli pójdzie się spać w tych samych warunkach, to sny powinny być takie same, prawda? A tu nici z tego przed pójściem spać upewniłem się, że poduszka idealnie pasuje do głowy, wszystko jest przykryte należycie i takie tam. A tu znikąd nagle są jakieś koszmary i pobudka w środku nocy, nic do takiej pobudki bym nie miał, ale jest strasznie cicho jak na warunki akademickie. A powód, dla którego moje ciało uznało, że czas się obudzić wcale nie był koszmar tylko chęć wypicia czegoś, rozumiecie z tego coś, bo ja nie! Ostatni koszmar, jeżeli można go tak nazwać nie był straszny tylko dziwny. Jadę sobie samochodem a on się zmniejsza i w pewnym momencie auto nie istnieje, a ja jestem na zewnątrz, rozumiecie coś z tego? To było straszne i dziwne jednocześnie, a chwile potem moje ciało uznało, że chce mi się pić. Co prawda miałem problemy z zaśnięciem:

Lecz czy problemy z zaśnięciem oznaczają koszmary w nocy, przecież te dwa stany nie powinny mieć nic ze sobą wspólnego. Mam tylko nadzieję, że dziś będę normalnie spał, w końcu jutro poniedziałek – według organizacji roku akademickiego na rok akademicki 2008/2009. Ludzie pozwólcie mi spać...

Brak komentarzy: