wtorek, 13 lipca 2010

Małe zmiany w wyglądzie blogu i jakieś dziwaczne sprawy z napędem DVD.

Na blogu zaszły kosmetyczne zmiany. Miejsce na tekst powiększyło się o kilkadziesiąt pikseli (dzięki czemu mieszczą się całe odtwarzacze youtuba). Kolor linku odwiedzonego jest taki sam jak linku, który nie został odwiedzony. Tło blogu zmieniło się (nieznacznie). Usunąłem wszystkie kategorie z blogu – w zasadzie każdy wpis miał inne kategorie a do tego nie były wyświetlane, więc serwer będzie mieć trochę mniej do przetworzenia. Jednym słowem kosmetyka.

Mój napęd DVD ostatnio miał swoje “widzi mi się, że nie będę chciał działać”. Pod BIOS-em wszystko OK, płytkę z Live-CD linuksa czytał, odpalał itd, ale pod Windowsem żadnej płyty nie łykał. Do tej samej taśmy był podłączony stary dysk z Ubuntu 10.04 gruba czytał niby ubunciaka odpalał, ale uruchomić go nie mógł. Zmieniłem taśmę, podłączyłem dysk i ubuntu ruszyło bez większych problemów. Odłączyłem dysk, podłączyłem napęd DVD – BIOS ok, Windows – nie. Nawet zaktualizowałem firmware napędu z SB02 na SB06 i dalej nic. Ok podłączyłem start napęd CD, sprawdziłem płytkę pod Windowsem czyta bez problemu. Wymontowałem DVD z obudowy podłączam na luzie, sprawdzam płytki pod Windowsem wszytko ok. WTF? Wsadziłem z powrotem napęd do obudowy podłączyłem, standardowy test pod Windowsem i wszytko na szczęście OK. Hmm… gdzie była wina, nie mam różowego pojęcia. Ach te komputery można przy nich oszaleć. Widocznie napęd usłyszał, jak rozmawiałem z bratem by kupić nową nagrywarkę na SACIE, w końcu stare IDE musi kiedyś odejść. A ponieważ obecnie nie mam zamiaru wydawać ~100zł na napęd – w planach jest laptop, to wystraszył mnie ten napęd. Zastanawiam się nad zewnętrznym napędem Blue-ray (by móc go podłączyć do stacjonarki jak i laptopa) pożyjemy zobaczymy.

A wczoraj klawiatura w jednym kompie odmówiła posłuszeństwa. Trzeba było naprawić przewód – który i tak był sklejany. A przez to, że klawa była uszkodzona, komp nie wstawał. Początkowo podejrzewałem kabel zasilający do kompa, gdyż kompa przeniosłem do siebie by zobaczyć o co chodzi, a pod ręką miałem zapasowy kabel i komp działał to winnego miąłem kabla. Ale sprawdziłem kabel, komputer odpala. Drugim podejrzanym była złodziejka, podłączam kabel a do niego kompa wszystko ok, hmm… skoro wszystko ok to podłączam wszystkie kable do kompa. Jak uznałem tak zrobiłem i zonk, komp nie działa. Odłączyłem klawiaturę a to komp działa, podłączyłem wyłącza się. Winna okazała sie klawiatura, bywa. Napisałem do brata, smutną wiadomość, że klawa padła on na to bym sprawdził przewody, skoro kabel składa się tak naprawdę z 2 kabli to gdzieś jest problem. Szybka jak na moje umiejętności naprawa przewodów (łączenie), sprawdzenie – wszystko ok. Satysfakcja z wykonanej roboty. Ciekawe co przyniesie jutro…

Brak komentarzy: